Nowość! Darmowa dostawa przy zamówieniach od 400 zł. Szczegóły 

ARTYSTYCZNA FOTOGRAFIA PSÓW – Alicja Zmysłowska

02 08 2021
  
Alicja zmysłowska z psem

Miłośniczka zwierząt, pięknych krajobrazów, podróży,
grafiki, rysowania i oczywiście fotografii.
Szczęściara, która potrafiła kilka pasji zamienić na życie zawodowe.

nPhoto: Na dziś masz 14 lat doświadczenia w fotografowaniu psów. To naprawdę bardzo długi czas. Ta tematyka Cię nie znudziła? Nie miałaś nigdy syndromu wypalenia, o którym często mówią na przykład fotografowie ślubni?
Alicja Zmysłowska: Niestety miałam ten syndrom, zdarzyło mi się to parę razy. Zwykle taki stan trwał kilka tygodni, ale pod koniec 2019 i z początkiem 2020 roku zniechęcenie uderzyło mnie dużo mocniej i trwało też dłużej. Myślałam wtedy, że całkiem zrezygnuję z fotografowania psów… Nie tyle chodziło o wypalenie zawodowe, co o fakt, że zostałam splagiatowana przez pewną fotografkę z zagranicy. „Skopiowała” około 30 moich oryginalnych fotografii, design na stronę internetową, nazwy oraz plakaty warsztatów. Odechciało mi się cokolwiek tworzyć wiedząc, że zostanie to przez kogoś powielone... Wiem, że jest to temat dość kontrowersyjny i wzbudza wiele emocji. Uściślając: fotografie które zostały splagiatowane miały identyczne kompozycje, psich modeli i ich pozycje, miejsca oraz obróbkę, a nie były to najbardziej oczywiste zdjęcia i kadry, czy połączenia psa z miejscem.
Wypalenie to zbiegło się z początkiem pandemii, więc mogłam dać sobie chwilę na odpoczynek i przerwę. Czekałam, aż wrócą mi chęci i inspiracja. Na szczęście udało się to pokonać!     
    
nPhoto: Czy fotografia była jedynym źródłem Twojego zarobku?
Alicja Zmysłowska: Fotografia od zawsze była jedynym źródłem mojego zarobku. Zaczęłam zarabiać na niej już w wieku 17 lat. 

nPhoto: Fotografowałaś przez te 14 lat tylko zwierzęta czy też robiłaś inne sesje?
Alicja Zmysłowska: Zrobiłam sesje ślubne - reportaż i plener, fotografie jedzenia, architektury, produktową, dziecięcą i reportażową. Zdarzyło mi się wykonywać zdjęcia z przeróżnymi gatunkami zwierząt! Co bardzo mnie cieszy, bo utwierdziło mnie w przekonaniu, że to psich modeli kocham najbardziej.
   
nPhoto: Jak zaczęła się Twoja przygoda? Kiedy powiedziałaś sobie, że od dziś będziesz właśnie fotografem psów? Nie graficzką czy malarką, zgodnie ze swoimi talentami, ale właśnie fotografką, co oczywiście pozwala wykorzystywać Ci również i te zdolności. Ciekawi mnie też, jak na to zareagowała Twoja rodzina?
Alicja Zmysłowska: Moja przygoda z fotografią psów rozpoczęła się bardzo wcześnie, gdy miałam jedynie 12 lat. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie to moja praca. To był po prostu sposób na spędzanie wolnego czasu z moją ukochaną, słodką suczką Kiarą, która była spełnieniem dziecięcych marzeń. Dołączyła do naszej rodziny w 2006 roku.
Jeszcze zanim zaczęłam robić zdjęcia interesowałam się grafiką oraz Digital Artem i od dziecka dużo rysowałam. Do fotografii przekonało mnie to, że dzięki niej mogę łączyć moje dwie pasje z pracą, a w tej chwili z kolejną pasją, którą jest podróżowanie. Zarówno praca, jak i podróżowanie wyszły naturalnie z poświęcenia się sesjom psów.
Myślę, że moja rodzina jest zaskoczona takim obrotem spraw, ale sama też trochę jestem, więc im się nie dziwię. Generalnie sądziłam, że zostanę filmowcem i będę spełniała się w kinematografii. Chciałam pójść na filmówkę. Przez chwilę przeszło mi przez myśl także ASP.

nPhoto: Jesteś bardzo precyzyjnie ukierunkowana na fotografowanie psów. Tylko tacy modele są przez Ciebie akceptowani? Czy przyjmujesz też zlecenia na przykład na zdjęcia kotów? Albo innych pupili?
Alicja Zmysłowska: Oczywiście, że zdarzyło mi się fotografować inne gatunki takie jak: koty, konie, a nawet hiszpańskie górskie kozy! I to na zlecenie kobiety, dla której były to jej ukochane zwierzątka.
Na początku mojej kariery fotografowałam nawet myszy rasowe, co było bardzo ciekawym przeżyciem i te zdjęcia były naprawdę świetne! Przez wzgląd na mały rozmiar tych stworzonek mogłam wykazać się dużą kreatywnością przy sesji.  
Jednak każde z tych zleceń, mimo że ciekawe, utwierdza mnie w przekonaniu, że to jednak psy lubię fotografować najbardziej. To jest to, co najmocniej porusza moje serce i wzbudza we mnie największą inspirację.
   
nPhoto: Czy żeby fotografować zwierzęta trzeba je kochać? Czy za aparatem może stanąć ktoś, dla kogo są po prostu obiektem zdjęcia. To może zadziałać?
Alicja Zmysłowska: Uważam, że jeżeli nie czuje się nic patrząc na to, co fotografujemy, nigdy nie wyjdzie z tego dobre zdjęcie. Na pewno można stworzyć poprawny technicznie kadr, na którym pies wygląda ok, jednak myślę że będzie brakowało mu właśnie tego czegoś, co sprawia że fotografia jest wyjątkowa.

nPhoto: Bardzo starannie dobierasz miejsca sesji plenerowych. To pierwsze o czym pomyślałam oglądając Twoje portfolio. Wow – ta dziewczyna wynajduje naprawdę świetne, magiczne i klimatyczne łąki, lasy, jeziora, skwery, skarpy… Już same w sobie są świetnym tematem zdjęcia. A dodając do tego jeszcze zwierzęta – masz wszystko czego trzeba, żeby kadr zachwycał. Widać, że nie lubisz iść na łatwiznę. Ile Cię to kosztuje? Pracy, czasu i energii? I jak dużą daje satysfakcję?
Alicja Zmysłowska: Tak, to prawda, doceniam piękne miejsca, każdy ich fragment. Ale doceniam też piękno w miejscach, które są dużo mniej oczywiste i nie są aż tak niesamowite.
Urodziłam się na Górnym Śląsku, nie miałam zbyt ładnych plenerów w pobliżu. Początkowo musiałam więc wykorzystywać to, co było dookoła mnie. Dopiero z czasem, dzięki temu że zapraszano mnie do różnych krajów, rozpoczęłam przygodę z podróżowaniem i fotografowaniem psów w niesamowitych krajobrazach.
Pierwszym krajem była Norwegia, absolutnie się w niej zakochałam. Był to rok 2015. Odwiedziłam wtedy także Austrię oraz Słowację.
   
nPhoto: Ile trwała Twoja najdłuższa sesja z psem?
Alicja Zmysłowska: Wydaje mi się, że był to dzień, w którym fotografowałam przez 11 godzin, oczywiście z przerwami i dla psa, i dla mnie. Robiłam wtedy sesję dla siebie, a nie dla klienta.

nPhoto: Nie widziałam u Ciebie zdjęć studyjnych. W sumie tak bardzo mi to do Ciebie nie pasuje, że nie umiem sobie takich kadrów wyobrazić. Ale może mnie zaskoczysz – masz również takie prace?
Alicja Zmysłowska: Przyznaję, że zdjęcia tego rodzaju nie są moją mocną stroną, ale odwiedziłam studio parę dobrych razy. To nie jest to coś, co najbardziej mnie bawi i cieszy. Czasem to miła odmiana, jednak nie odnajduję się tam tak, jak w plenerze, gdzie wszystko może mnie niespodziewanie zainspirować.
   
nPhoto: Ile autorskich wystaw masz już za sobą?
Alicja Zmysłowska: Wystaw miałam już trzy, w tym najważniejsza wystawa w Pałacu Sztuki w Krakowie, gdzie wisiały moje czarno-białe prace.
   
nPhoto: Jak ważną grupą klientów są dla Ciebie hodowcy zwierząt?
Alicja Zmysłowska: Generalnie bardzo mało fotografuję dla hodowców, moimi klientami raczej są osoby, które mają swojego ukochanego zwierzaka, a nie je hodują.

nPhoto: Czy w Polsce sesje prywatne domowych pupili w ogóle się sprzedają?
Alicja Zmysłowska: Jak najbardziej jest bardzo duży popyt na sesje zdjęciowe piesków w Polsce i powiedziałabym że ta tendencja rośnie.
   
nPhoto: Jakie zlecenia prywatne głównie przyjmujesz? Na zdjęcia samych czworonogów, czy razem z ich rodzinami?
Alicja Zmysłowska: Głównie ludzie chcą zdjęcia swoich zwierzaków. Ale nawet jeżeli klient chce same zdjęcia psa, zawsze namawiam do wspólnych ujęć, bo są one bardzo ważne.
   
nPhoto: Nurtuje mnie jaką masz tajemną moc, że zwierzęta Cię słuchają? Jak mówiąc kolokwialnie ogarniasz to towarzystwo?    
Alicja Zmysłowska: Mam ze zwierzętami, głównie z psami, kontakt od zawsze. Od dziecka pasjonowałam się nimi. Zanim miałam swojego pupila chodziłam wyprowadzać psy w schroniskach. Stąd wynika obycie i moja dobra więź z nimi. Dlatego też potrafię pracować z każdym zwierzęciem, nie tylko tym idealnie wytresowanym. Moja Kiara ma już ponad 15 lat, Ciri moja druga suczka rasy Border Collie, ma już pięć i pół roku. To właśnie dzięki nim nauczyłam się bardzo wiele.

nPhoto: Mam wrażenie, że jesteś bardzo delikatna, kobieca, eteryczna wręcz. A potem widzę Twoje zdjęcie i myślę o tym, że jesteś w jakiejś kompletnej dziczy, ze zwierzętami. Radzisz sobie ze sprzętem w ekstremalnych warunkach, śpisz w namiocie... Ciężko mi wyobrazić sobie Ciebie w takiej akcji. Opowiesz o tym?
Alicja Zmysłowska: Generalnie nie jestem ogromną fanką męczenia się, chodzenia po kilkadziesiąt kilometrów, czy spania w trudnych warunkach, jednak sprawiało mi to ogromną przyjemność. Było to swojego rodzaju poświęcenie, które pozwoliło mi stworzyć zdjęcia, jakie miałam w głowie. To niesamowita przygoda i na pewno niczego nie żałuję. Powtórzyłabym to jeszcze raz, bez zawahania. Nie jest też tak, że nie sprawiło mi to żadnych trudności. Były ciężkie noce w mokrym namiocie, z mokrymi ciuchami, był zamoczony sprzęt i zaparowany wodą obiektyw, były totalnie obolałe nogi po przejściu 28 km w jeden dzień…
      
nPhoto: Jakie trzy cechy musi mieć fotograf zwierząt? Takie absolutne must have, żeby dać radę w tej tematyce?
Alicja Zmysłowska: Fotograf zwierząt musi cechować się ogromną wrażliwością i empatią wobec nich.
   
nPhoto: Robisz zdjęcia z serii tych, które nie mogą po prostu zostać w formie cyfrowej. Muszą zostać wydrukowane. Sama też to wiesz, bo sprzedajesz swoje wydruki. Dużo masz takich zamówień?
Alicja Zmysłowska: W porównaniu do zamówień na sesje zdjęciowe czy chętnych na warsztaty, to chętnych na wydruki jest zdecydowanie mniej. Są to głównie osoby z zagranicy, ale mam nadzieję że to się zmieni!
   
nPhoto: A jak wyglądają ściany w Twoim domu?    
Alicja Zmysłowska: Ściany w moim domu są puste i czekają na wydruki z nPhoto :)

nPhoto: Czy Twoja praca ze zwierzętami bywa niebezpieczna? To pytanie nasuwało mi się na myśl szczególnie, gdy oglądałam fotografie jak to sama określiłaś: „dzikich dusz”: Wilczaków Czechosłowackich, wilków, Amerykańskich Wolfdogów, lisów i australijskich dingo. Czy kiedykolwiek miałaś sytuację, która przyprawiła Cię o ciarki na skórze?
Alicja Zmysłowska: Szczerze mówiąc nigdy nie miałam żadnej sytuacji, którą mogłabym nazwać niebezpieczną, w której ja byłabym zagrożona przez zwierzę, jakie fotografowałam.
Myślę, że najbardziej obawiałam się sesji z końmi, przez ich wielkość oraz to, że nie rozumiem ich aż tak dobrze, jak psów. Mimo to nigdy nic mi się nie stało na sesji. No chyba że liczyć upadek już na parkingu, po paru godzinach biegania pod wodospadem z psami. Potknęłam się, bo rozwiązały mi się sznurówki...
A jeśli chodzi o hybrydy wilków, wilki i Wilczaki Czechosłowackie - niektóre z nich potrzebowały więcej czasu, żeby się ze mną oswoić, ale nie są to zwierzęta agresywne. Są one jedynie trochę bardziej nieśmiałe i potrzebują chwili, żeby się przyzwyczaić do sytuacji i same do mnie podejść.
      
nPhoto: W Polsce fotografowanie zwierząt nie jest jeszcze tak popularne, jak zagranicą. Czy jest to zajęcie, z którego można się utrzymać?
Alicja Zmysłowska: Tak, zdecydowanie jest to zajęcie, z którego można się utrzymać.

nPhoto: Robisz warsztaty między innymi w Finlandii, Belgi, Anglii, Holandii, Francji i oczywiście w Polsce. Gdzie jest największe zainteresowanie taką nauką?
Alicja Zmysłowska: Najwięcej warsztatów prowadziłam w Belgii, Anglii i Danii. Jednak myślę, że zainteresowanie nauką artystycznej fotografii psów rośnie i dostaję zaproszenia do coraz większej ilości krajów.
   
nPhoto: Z Twoich obserwacji – jakie są parytety w tej tematyce fotografii? Częściej zajmują się nią mężczyźni czy kobiety?
Alicja Zmysłowska: Zdecydowanie częściej zajmują się tą fotografią kobiety.
   
nPhoto: Trzy rady od Ciebie dla fotografów, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę z fotografowaniem zwierząt? A rada pierwsza ode mnie – zapisać się na Twoje warsztaty!
Alicja Zmysłowska: Dziękuję bardzo za polecenie warsztatów! Zdecydowanie zachęcam do udziału w nich każdego, kto chce się rozwijać w fotografii psów! A ode mnie najważniejsza rada: aby czerpać z tego przyjemność i radość, nie zniechęcać się i próbować, aż wyjdzie nam to, co chcemy osiągnąć.

 

Rozmawiała: Monika Szałajko

Udostępnij artykuł