Nowość! Darmowa dostawa przy zamówieniach od 400 zł. Szczegóły 

Czy zimą musisz zamykać się w studiu?

18 12 2018
  
sesja ślubna zimową porą w górach

Coraz więcej nowożeńców wybiera na termin swojego ślubu zimowe miesiące.
Jak wówczas rozwiązać temat sesji plenerowej? Czekać do wiosny,
czy aranżować studio? A może po prostu wystarczy odpowiednio
podejść do sprawy?

Myśląc o sesjach ślubnych, najczęściej w głowie pojawiają nam się terminy wiosenno-letnie. Jest to pewien od lat utarty schemat, który warto przełamać choćby po to, żeby się wyróżnić na tle innych fotografów. Czy to nie piękna wizja, w której nie ogranicza Cię już pora roku, a zlecenia na plenery nie nakładają się na siebie w letnich miesiącach? Pracujesz w swoim rytmie, bez tego zmęczenia materiału, które towarzyszy Ci kiedy jesteś zbyt mocno wyeksploatowany. A na koniec masz ciekawe ujęcia, inne niż większość, mniej banalne i oczywiste. Może warto wyjść więc poza bezpieczne schematy?

 

„Iwona i Piotr, czyli jedna z moich pierwszych par pobierała się zimą.” - opowiada Paweł Kowalewski, fotograf znany z przepięknych, ślubnych zdjęć w górach - „Mam to szczęście, że mieszkam pod samymi Beskidami, a wysokie góry, jak Tatry, są na wyciągnięcie ręki. Dla mnie osobiście zima w górach, a ta w mieście to dwie różne pory roku. Pierwsza z nich jest niesamowita. Zdecydowaliśmy zatem wspólnie, że nie będziemy czekać aż do wiosny. Bohaterzy tamtego dnia, bo tak muszę ich nazwać, nie przestraszyli się mrozu. Tylko dzielnie walczyli z temperaturą, wysokim śniegiem i innymi przeciwnościami. Sesja okazała się strzałem w dziesiątkę. Aura dopisała, pomimo to, że w noc poprzedzającą tę sesję temperatura spadła do -20℃. Od tej pory moje zimowe plenery cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem”.

 

Dużo bieli wokół może być świetnym tłem do niepowtarzalnej sesji zdjęciowej. Śnieżny puch jest idealną bazą dla niemal każdego koloru. Jest jednak pewne „ale”. Bardzo łatwo jest wpaść w pewną pułapkę monotonii. Zdjęcia, które wykonujesz w zimie mogą być po prostu podobne do siebie. Jak zatem walczyć z rutyną? Z pomocą przychodzą różnego rodzaju kolorowe rekwizyty np. drewniane elementy, wianki, bukiety, tkaniny w stylu rustykalnym, które dodadzą sesji odpowiedniego klimatu. Nie masz takich w swoim asortymencie? Nic bardziej mylnego! Wielobarwne, malowane kubki i filiżanki oraz termosy na herbatę mogą nie tylko być pięknym gadżetem zdjęciowym, ale także zostać użyte do rozgrzania się. Podobnie czapki, szaliki, szale, koce, tkane narzuty, kalosze czy rękawiczki.

 

Niepowtarzalną atmosferę kadru mogą stworzyć też specjalne aranżacje. Lampiony, latarenki i kolorowe lampeczki chyba nigdy nie będą wyglądać bardziej klimatycznie, niż właśnie zimą. Pamiętaj jednak o najważniejszej zasadzie, że mniej oznacza więcej.

 

“Osobiście jestem zwolennikiem naturalności. Im prościej, tym lepiej” - radzi Paweł Kowalewski. „Zwłaszcza, że zimowa aura potrafi być niepowtarzalna. Aczkolwiek zdarza się, że nowożeńcy zabierają ze sobą jakieś osobiste przedmioty, czy ciekawe gadżety. Te ostatnie są jak najbardziej wskazane. Bardzo lubię, gdy młoda para sama coś zaproponuje. Wychodzą z tego naprawdę ciekawe rekwizyty. Wspomniana już wcześniej para przygotowała puszki, które zostały przyczepione do sanek. Gadżety to również - lub przede wszystkim - stroje, czapki, rękawice, swetry, płaszcze, koce. Wszystko to potrafi dać świetny efekt. Jest to także doskonałą alternatywą do pokazywania panny młodej w samej sukni, która przy niskich temperaturach może nie zdać egzaminu. Wystarczy np. zarzucić piękny szal - jest zdecydowanie cieplej i powstaje niesamowity kadr”.

 

Kolejnym pomysłem na zerwanie z nudą podczas zimowych sesji w plenerze jest powrót do czasów dzieciństwa. Lepienie bałwana, jazda na sankach, czy bitwa na śnieżki nie tylko rozgrzeją Twoich modeli, ale także będą świetnym pomysłem na sesję, pokazanie prawdziwej radości, zabawy, beztroski i miłości.

 

Zdjęcia wykonane zimą są tak samo efektowne, co wymagające. To właśnie dlatego niewielu fotografów decyduje się na śnieżne plenery, choć spadające płatki śniegu i pokryte białym puchem wzgórza mogą stanowić doskonałe tło. Aby jednak roziskrzony, śnieżnobiały krajobraz zachwycał na zdjęciach, ale jednocześnie nie odstraszał modeli w rzeczywistości, musisz być wcześniej odpowiednio i rzetelnie przygotowany do pracy w ciężkich warunkach. I to nie tylko ty, ale też Twoi modele. W tym miejscu kluczowa jest Twoja rola, jako fotografa i tym samym organizatora sesji. O czym musisz pamiętać? Mamy kilka rad!

 

Coś na ruszt

 

Po pierwsze poproś młodą parę, aby przed wyjściem zjadła ciepły, syty posiłek. Każda sesja, nie tylko ta wykonywana zimą, wymaga czasu, a więc i cierpliwości, której zwykle brakuje głodnym modelom. Niby oczywiste, ale w ferworze przygotowań do zdjęć i emocjach młodzi mogą o tym zapomnieć. Ty też nie zapominaj o sobie i również zjedz coś pożywnego, a dodatkowo wrzuć do plecaka szybkie przekąski - batoniki, czy ciastka. Nie zajmą dużo miejsca, a mogą się przydać jeśli z jakichś względów, choćby pogodowych, sesja się wydłuży, lub będziecie mieli problemy z powrotem.

 

Coś na rozgrzewkę

 

Bielizna termiczna to kolejne must have zimowej sesji w plenerze. Idealny strój to oczywiście taki na cebulkę. Pod suknią panny młodej zwykle spokojnie da się ukryć warstwy ubrań i ciepłe buty, które mogą być również ciekawym, dodającym pikanterii elementem zdjęcia.

 

Pomyślcie też wspólnie o wspominanych wcześniej kocach, swetrach, czapkach itd., które pomogą przetrwać nowożeńcom w trudnych warunkach. A do plecaka zabierz koniecznie termos z gorącym napojem, o czym przypomina Paweł Kowalewski: „Aby zapobiec wychłodzeniu, koniecznie należy zabrać ze sobą termos z gorącym napojem, który na pewno da nam trochę ciepła podczas pracy. Gorzka czekolada, porządne buty, kurtka, rękawice to kolejne obowiązkowe elementy. Warto zabrać też ze sobą termiczne woreczki ogrzewające, które można kupić w większości sklepów sportowych. Taki mały gadżet, który idealnie działa przez parę godzin na skostniałe palce”.

 

A co z Tobą? Zmarznięte, wręcz skostniałe ciało potrafi przecież skutecznie uniemożliwiać pracę. Dlatego Paweł - fotograf, który na swoim koncie ma już setki zrealizowanych zimowych sesji plenerowych - rekomenduje strój, który może niektórych zdziwić: „Na zimową sesję zawsze ubieram się snowboardowo. Jak się okazuje, tradycyjna odzież górska nie jest w stanie zapewnić aż tyle ciepła. Podobnie zresztą, jak obuwie. Mając na sobie dobrej jakości snowboardowe buty i spodnie, można przemierzać kolejne szlaki oraz wskakiwać do najgłębszego śniegu. Nie trzeba się przy tym obawiać przemakania, czy mrozu. Wiadomo pod spodnie obowiązkowo lądują sportowe kalesony. Generalnie można powiedzieć, że wyglądam tak samo, jakbym jechał na snowboard. Tylko zamiast deski zabieram aparat.”

 

Jednym z bardziej newralgicznych punktów w pracy fotografa są dłonie. Z jednej strony powinny być dobrze chronione, jednak niełatwo jest naciskać guziki w grubych rękawicach snowboardowych. I tu Paweł Kowalewski też zdradza swoje doświadczenia: „Nie mam jakiejś szczególnej marki, którą mogę polecić. Jednak zawsze zabieram ze sobą rękawiczki z palcami. Owszem jest w nich chłodniej niż w tych bez palców, gdzie są one złączone razem, ale na tę okoliczność w kieszeniach kurtki mam wspomniane już woreczki, które dają ciepło.”

Coś do kosmetyczki

 

Pomadka ochronna (najlepiej taka, która poradzi sobie w ekstremalnie niskiej temperaturze), powinna obowiązkowo znaleźć się w kosmetyczce panny młodej, a przyda się i panu młodemu. Przypomnij także nowożeńcom, że promienie słońca, odbijając się od tafli białego śniegu, mogą być równie niebezpieczne dla skóry i oczu, co wakacyjny żar na plaży, warto więc, żeby użyli kremów z filtrem, mogą też zabrać ze sobą okulary przeciwsłoneczne.

 

Coś do przemyślenia

 

Przede wszystkim nie zapominaj o wcześniejszym zaplanowaniu ujęć, które chcesz wykonać. Dzięki temu unikniecie bezcelowego stania na mrozie. Jeżeli jest to tylko możliwe, uwzględnij po drodze przerwy w miejscach, w których możecie się ogrzać np. przydrożna karczma, czy chociażby samochód. Oczywiście bezwzględnie sprawdź wcześniej prognozę pogody.

 

Oczywiście warto wiedzieć, że nie tylko ekstremalnie niska temperatura jest tym, co czyha na fotografa i jego modeli. Jest jeszcze kilka innych kwestii, o których warto pamiętać już na etapie planowania, o czym przypomina Paweł: „Bezpieczeństwo to podstawa, a góry potrafią być bardzo niebezpieczne. Dlatego zawsze musimy mieć ze sobą naładowane telefony komórkowe. Baterie zimą działają krócej, dlatego powerbank to kolejny obowiązkowy element. Przed wyjściem z domu poinformujmy też bliskich, gdzie się wybieramy. Ja osobiście zawsze tak robię. Dla własnego bezpieczeństwa warto być także wyposażonym w rakiety śnieżne, które oczywiście można wypożyczyć, a nie trzeba ich od razu kupować. Ostatnie zagrożenie, o którym bardzo często zdarza nam się zapominać, ma aż 4 nogi. Chodzi oczywiście o zwierzynę leśną. Poza sarnami, jeleniami i dzikami, które już stanęły na mojej drodze, są jeszcze groźniejsze osobniki, jak wilki czy niedźwiedzie. Liczę na to, że nigdy ich nie spotkam, ale na wszelki wypadek zawsze biorę w góry gaz pieprzowy i nóż”.

 

Coś o sprzęcie

 

Paweł Kowalewski - jako wielbiciel zimowych plenerów - ma także cenną radę techniczną dotyczącą samego aparatu fotograficznego: „Jeśli chodzi o sprzęt to nie ma jakiejś specjalnej ochrony w zimie. Wszystko jest takie samo jak latem, czy wiosną - z małą różnicą. Jeżeli zmieniamy miejsce z zimnego na ciepłe, czyli np. wchodzimy do samochodu, żeby się zagrzać i znowu z niego wychodzimy, wówczas plecak ze sprzętem zawsze warto zostawić na zewnątrz. Ponieważ przy takiej zmianie temperatury zarówno obiektywy, jak i sama matryca zawsze będą zaparowane. Dlatego nigdy nie ogrzewam aparatu”.

 

Coś o śniegu

 

Jakiego koloru jest śnieg? Patrząc na niektóre zdjęcia jest… niebieski (zwłaszcza, gdy jest świeży), lub żółty. Z kolei ten kilkudniowy często wygląda, jak brudny. Biel to kolor, który bez żadnych skrupułów pokazuje różnice w temperaturze barwowej. Dlatego już na początku warto ustawić balans bieli tak, aby kolory były jak najbardziej zbliżone do tych rzeczywistych.

 

Warto przy tym pamiętać, że tafla śniegu odbija zdecydowanie więcej światła, niż np. letni plener. Dlatego, gdy fotografujesz na białym puchu, Twój aparat automatycznie próbuje ustawić średnią wartość ekspozycji, przez co pozostałe elementy wychodzą niedoświetlone. Antidotum na to jest ręczna korekta ekspozycji. Ponadto fotografując w RAWach, możesz podczas postprodukcji dowolnie zmieniać i dopasowywać balans bieli. Dzięki temu nawet śnieżnobiała suknia może wyglądać zjawiskowo na iskrzącej tafli śniegowego puchu i wcale nie zlewać się z nią w całość.

Coś na przestrogę

 

Czy jednak plener w górach jest dedykowany dla wszystkich nowożeńców? Czy powinieneś oferować go każdej parze? “Zdecydowanie nie. Faktycznie 90% moich klientów chce, aby sesja odbyła się w górach. Pierwszą rzeczą, o której zawsze przypominam, jest ekstremalna temperatura, której nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wyjście z ciepłego auta w mroźne góry to niejednokrotnie prawdziwy szok dla organizmu. A jak wiadomo, droga powrotna nie trwa 5 minut. Podobnie, jak sama sesja. Wiem, że oglądanie zdjęć zimowych przed komputerem w ciepłych skarpetach i z gorącą herbatką w ręku jest przyjemne, ale uzyskanie takich efektów wymaga dużego poświęcenia dla obu stron.

 

Warto też wiedzieć, że nie każdy organizm dobrze reaguje na mróz. Jednym cieknie z nosa co 3 sekundy, podczas gdy inni są czerwoni na twarzach, co nie wygląda atrakcyjnie na zdjęciach. Trzęsąca się z zimna szczęka także może być trudna do opanowania przez niektórych. Wysoki śnieg i nieuczęszczane szlaki to kolejna przeciwność, z którą trzeba się zmierzyć podczas takiej sesji. Zwłaszcza, że ja wszystkie sesje wykonuję o świcie. Zatem nie każda para może mieć sesję w zimie.

 

Osoby, które nawet lubią tę porę roku i podobają się im takie zdjęcia, ale same nie lubią chłodu, powinny zdecydowanie odpuścić. Wszyscy będziemy się wtedy męczyć. Na koniec powiem zupełnie wprost. Zimowe sesje plenerowe w górach są dla tych najmniej narzekających ludzi. Pracować i słuchać ciągłego narzekania na temperaturę, czy ciągłych pytań o to, kiedy kończymy, nie jest przyjemne. Młodzi muszą być świadomi tego, że będzie zimno, a skóra może wyglądać inaczej. Niekiedy ma się policzki jak Kulfon :) (pamiętacie tę bajkę?), a nie wszystko jesteśmy w stanie naprawić w photoshopie” - odpowiada Paweł.

 

Coś o portfolio

 

Jeśli już zdecydujesz się wykonywać sesje ślubne zimą, w jaki sposób możesz przyciągnąć do siebie klientów, zainteresowanych i przede wszystkim gotowych na taki plener? Czy to nie będzie trudne? Czy w ogóle warto proponować to parom, które nie pytają o takie zdjęcia? „Moim zdaniem każdy fotograf w swoim portfolio pokazuje, jak i gdzie pracuje” - zaczyna Paweł. „Właśnie to przyciąga poszczególne grupy klientów. Jeżeli robiłbym standardowe sesje w parku na ławeczce, to zapewne nie znalazłbym nigdy klienta na zimową sesję ślubną w Tatrach, bo tego nie byłoby w moim portfolio. Sami swoim stylem pracy i zaangażowaniem w sesje pokazujemy, że takie coś wykonujemy. Jednocześnie przyciągamy pary, które są na to gotowe”. Nie rób więc nic na siłę. Jeśli chcesz rozpocząć przygodę z zimowymi plenerami najpierw zadbaj o odpowiednie portfolio, a następni klienci znajdą się sami.

 

Coś o górach

 

Czy sesje zimowe koniecznie muszą odbywać się w górach? Paweł Kowalewski przekonuje, że wcale nie. „Sesje zimowe można robić wszędzie. Ja najwięcej wykonuję w górach, ponieważ mieszkam w ich pobliżu. Dzięki temu jest mi dużo łatwiej doradzić młodym parom fajne miejsca, bo po prostu je znam (zarówno z letnich wędrówek, jak i zimowych szusów na snowboardzie). Jednak nieważne czy w środku miasta, czy na podmiejskiej polanie - sesję ślubną zimą można zrobić dosłownie wszędzie. Wystarczy tylko odpowiednio wykorzystać otaczającą przestrzeń”. W zimniejszych miesiącach może mniej spektakularny, ale jednak podobny efekt, co na górskim szczycie, uzyskasz na nieuczęszczanej łące, w oszronionym lesie, w zasypanej śniegiem altance, czy w środku miasta. Dla mniej doświadczonych w górskich wędrówkach fotografów będzie to znacznie bezpieczniejsze rozwiązanie, bo przecież zabierając w górę młodych, bierzesz też za nich odpowiedzialność.

 

Czy przekonaliśmy Cię do tego, że w zimie wcale nie musisz zamykać się w studiu? Owszem jest to jedna z trudniejszych pór roku i na to musisz być dobrze przygotowany, z drugiej jednak strony jest to też jeden z piękniejszych okresów, zwłaszcza kiedy zrobi się już biało. Warto więc spróbować się za obiektywem właśnie zimą, a może okaże się, że takie sesje staną się też Twoją wizytówką?

Wioleta Panek

Autorem wszystkich zdjęć opublikowanych w artykule jest Paweł Kowalewski.

Udostępnij artykuł