Nowość! Darmowa dostawa przy zamówieniach od 400 zł. Szczegóły 

PSI FOTOGRAF – ELKE VOGELSANG “Wieselblitz”

02 08 2021
  
Fotografowanie zwierząt

Zwierzęta przed aparatem to trend, który coraz mocniej rozkwita zagranicą.
Czy można na tym zarobić na tyle, żeby była to główna fotograficzna specjalizacja?
Jak się pracuje z takimi modelami? Jak zacząć?

 

O tym porozmawiamy z Elke Vogelsang, niemiecką fotografką, której zdjęcia są znane na całym świecie.

 

nPhoto: Jak długo fotografujesz psy?

Elke Vogelsang: Mój pierwszy własny pies pojawił się u nas w domu w 2007 roku. Odtąd miałam motyw, który mnie inspirował. W 2010 roku zaczęłam projekt, który polegał na tym, że robiłam swojemu pupilowi jedno zdjęcie dziennie, co pomagało mi w walce ze stresem. Każdego dnia zamieszczałam moją ulubioną fotografię w Internecie. W tamtym czasie miałam już dwa psy, które były moimi ulubionymi modelami. W miarę jak moje zdjęcia stawały się lepsze, coraz więcej osób pytało, czy mogę również sfotografować ich czworonoga. Zaczęłam więc specjalizować się w uwiecznianiu zwierząt domowych. A oficjalnie jestem fotografem na własny rachunek od 1 maja 2011 roku.

 

 

nPhoto: Dlaczego zdecydowałaś się zawodowo fotografować psy, a nie np. konie? Albo dzieci czy wesela?

Elke Vogelsang: Jestem znana ze zdjęć psów i najczęściej to właśnie je pokazuję na moich kanałach w mediach społecznościowych, ponieważ publiczność chce je zobaczyć i większość czasu spędzam właśnie z psami. Ale tak naprawdę fotografuję też koty do mojego archiwum zdjęć i konie. Bardzo podobało mi się robienie zdjęć rodzinnych, miałam już nawet dobrą bazę klientów, ale zdecydowałam się skupić prawie wyłącznie na zwierzętach. W tej dziedzinie wykonuję sesje do reklam i magazynów. Niektórych materiałów nie mogę pokazać, ponieważ robię je wyłącznie do gazet. W przyszłości chciałbym jednak rozszerzyć fotografię reportażową, ponieważ poznawanie ciągle nowych tematów jest bardzo zabawne i ekscytujące.

 

nPhoto: Czy ludzie są w stanie wydać pieniądze na sesje zdjęciowe swoich pupili?

Elke Vogelsang: Przyjmuję kilka prywatnych rezerwacji miesięcznie, ale głównie pracuję dla firm. W Niemczech ludzie z pewnością wydają dużo pieniędzy na zwierzęta domowe. Również jeśli chodzi o zdjęcia. To bardzo popularny temat. Jednak, żeby zarabiać na takich sesjach musisz przede wszystkim być dobrym sprzedawcą i oferować swoim klientom wyjątkowe przeżycia. Jako fotograf za pomocą aparatu musisz pokazać coś, co wyróżnia danego czworonoga.

 

 

nPhoto: Czy psy są dobrymi modelami?

Elke Vogelsang: Psy mogą mieć tak różne charaktery, jak ludzie. Brakuje im jednak próżności, co znacznie ułatwia pracę. Żeby robić dobre zdjęcia psom, trzeba je po prostu kochać. To da się łatwo zauważyć patrząc na dane ujęcie, czy fotograf nawiązał więź z czworonogiem, czy nie. Jednak nawet dla miłośników zwierząt, praca z nimi może stanowić wyzwanie. Trzeba najzwyczajniej w świecie zaakceptować wszelkie wpadki, które mogą się zdarzyć, z humorem i cierpliwością.

nPhoto: Jak nakłonić je do współpracy? Czy można się tego nauczyć, czy musisz mieć to coś, aby zwierzęta ci ufały?

Elke Vogelsang: Staram się zawsze dostosować swoje podejście do konkretnego zwierzęcia. Jeśli jest to aktywny terier, który daje z siebie wszystko – zachęcam go do odrobiny sportu. Kluczem do sukcesu jest odpowiednia nagroda i miara. Nie znając danego zwierzęcia trzeba więc zacząć ostrożnie, ponieważ niejeden labrador całkowicie zapomina o wszystkim na widok pasztetu z wątróbką. W takim przypadku wystarczy zachęcić go suchą karmą, żeby wziął udział w zabawie. Zawsze jednak zaczynam od kilku prostych dźwięków, takich jak klikanie językiem, szept itp., aby zwrócić uwagę psa. Dopiero, gdy te sztuczki się wyczerpią lub nie działają, uciekam się do ćwiczeń bądź jedzenia.
Pochwały, dźwięki, smakołyki, zabawki i ruch należą więc do moich środków motywacyjnych, z których czerpię na wiele różnych sposobów.
Jeśli trafi się model, którego trudniej jest ożywić, warto wykorzystać właściciela, jako pomocnika do zabawiania psa. Uczę się też nowych sztuczek z każdym psem, z którym pracuję. Oznacza to, że poznaję wiele różnych zwierzęcych osobowości i faktycznie muszę dostosować się do ich potrzeb. Przede wszystkim należy jednak uzbroić się w cierpliwość. Nawet najtrudniejszy lub najbardziej podekscytowany pies może z cierpliwością, spokojem i radością zrobić dokładnie to, co chcesz aby robił.

 

nPhoto: Czy trudno było zacząć działalność jako zawodowy fotograf zwierząt?

Elke Vogelsang: Wcześniej byłam niezależnym tłumaczem technicznym, co miało tę wielką zaletę, że mogłam powoli odchodzić od tej pracy na rzecz fotografii. Muszę powiedzieć, że każde niepowodzenie (utrata pracy i choroba członków rodziny), zawsze ostatecznie skutkowało pozytywną zmianą w moim życiu. Te stresujące sytuacje dały mi odwagę, by wziąć życie w swoje ręce i zmienić coś na lepsze. Dlatego postrzegam trudności bardziej jako zdobywanie doświadczenia. Stałam się dzięki nim znacznie bardziej odważna, a do podjęcia takiego kroku w swojej zawodowej karierze potrzebujesz właśnie tej odwagi. To również bardzo pomaga skupić się na tym, czego naprawdę chcesz i co naprawdę lubisz robić.

 

 

nPhoto: Czy będąc fotografem zwierząt koniecznie musisz posiadać studio?

Elke Vogelsang: Nie, zdecydowanie nie. Przeciwnie. Studio potrzebne jest tylko wtedy, gdy faktycznie musisz wykonać większość pracy w jednym miejscu i zarobić na tym jak najwięcej pieniędzy. W przeciwnym razie istnieje wiele innych opcji. W przypadku okazjonalnych sesji studyjnych możesz wynająć takie miejsce, lub przekształcić pokój we własnym mieszkaniu, bez wielkich kosztów. Nie potrzebujesz obszernych pomieszczeń, zwłaszcza do fotografowania zwierząt. Wystarczy mały pokoik. Jeśli chodzi np. o konie - można również skorzystać ze stajni z mobilnym studiem.

 

 

nPhoto: Jaka była Twoja najbardziej nietypowa modelka, lub model?

Elke Vogelsang: W moim studio był kiedyś kurczak. Naprawdę nie mogę pochwalić się bardziej egzotycznym zwierzęciem. Był to jednak bardzo fajny kurczak.

 

 

nPhoto: A najbardziej zaskakujące lub zabawne doświadczenie, o którym moabyś nam opowiedzieć?

Elke Vogelsang: Przy każdej sesji są takie sceny i momenty. Psy są strasznie zabawne same w sobie. Kiedyś dwa boksery wskoczyły do szamba na samym początku zdjęć, kiedy tylko poczuły, że mają poluzowane smycze. Smród był jeszcze bardziej imponujący, niż wynikający z tego ich wygląd. Ale ponieważ jestem wielką fanką małych wpadek i wypadków, po takim epizodzie, zaraz po ustaniu napadu śmiechu, wracam jak gdyby nigdy nic do planowania dalszej pracy. Ogólnie rzecz biorąc, wierzę w taką zasadę: im bardziej nieposłuszne zwierzę pojawia się na sesji, tym bardziej interesujące i pełne charakteru mogą być z tego obrazy.

nPhoto: A co z pozyskiwaniem klientów teraz - czy nadal reklamujesz swoje zdjęcia?

Elke Vogelsang: Ponieważ rzadko akceptuję prywatne rezerwacje, nie reklamuję ich, zlecenia i tak przychodzą same.
Moje zdjęcia pojawiały i pojawiają się na całym świecie, więc klienci korporacyjni trafiają do mnie najczęściej za pośrednictwem Internetu. Prezentuję swoje prace na zwykłych platformach (jak Instagram, Facebook, Twitter) oraz na portalach typu Production Paradise. Choć tu trzeba stale obserwować rynek, bo znaczenie tych portali ciągle się zmienia. Kilka lat temu Facebook był moim gwarantem dotarcia do klientów prywatnych, dlatego dziś prawie mnie nie interesuje. Instagram jest dla mnie ważniejszy, ponieważ przyciąga ciekawszych i większych kontrahentów. Według mnie nigdy nie powinno się koncentrować tylko na jednej z tych platform, ale jednocześnie nie da się używać ich wszystkich w sposób uporządkowany, częsty i bez wysiłku. 
Jakby na to nie patrzeć Internet dał mi możliwość robienia tego, co robię dzisiaj, ale osiągnęłam już taką pozycję, że teraz mogę skupić się na dodawaniu wartości tej pracy i poznawaniu potrzeb ludzi, którzy mnie zatrudniają. To najlepsza reklama.

 

 

nPhoto: Prowadzisz także warsztaty dla fotografów zwierząt zarówno w Niemczech, jak i np. w Wielkiej Brytanii - czy dostrzegasz różnice w branży w zależności od kraju? Jeśli tak, to jakie?

Elke Vogelsang: Brytyjczycy są bardzo entuzjastycznie nastawieni do zdjęć psów. Ogólnie rzecz biorąc, Anglicy wydają się być bardziej otwarci. Także na siebie nawzajem. Wiele osób w branży się zna.

 

 

nPhoto: Jak ważna jest aktywność w mediach społecznościowych? Czy ma to w ogóle sens w czasach dobrze znanych algorytmów FB i IG?

Elke Vogelsang: Regularnie publikuję na Instagramie, a także staram się, aby Facebook działał. Na szczęście zaangażowanie moich obserwujących, szczególnie na Instagramie, jest nadal bardzo dobre, więc jest fajnie. Choć nie jestem pod wrażeniem liczb, po prostu konsekwentnie pracuję nad niektórymi czynnikami, które nie mają nic wspólnego z FB i IG. Na przykład osobiście przedstawiam moje zdjęcia i usługi prawdziwym producentom z branży.

 

 

nPhoto: Jak radzisz sobie z konkurencją w branży w Niemczech? Czy jest ona silna?

Elke Vogelsang: W sektorze prywatnym konkurencja jest z pewnością bardzo silna, a udane pomysły są szybko przejmowane przez dziesiątki fotografów. Jest wiele osób, które robią wspaniałe zdjęcia i rozdają je za przysłowiowe grosze. Ale nie pozwalam, żeby mnie to zniechęcało. Sukces w tej branży zależy od wielu czynników. Same zdjęcia to właściwie tylko jeden mały punkt spośród wielu. Obecnie mam wielkie szczęście, że mogę zarabiać na życie robiąc to, co lubię najbardziej, czyli na fotografii reklamowej i prasowej. I tutaj dbam o to, aby moi klienci otrzymywali usługi jak najbardziej do nich dostosowane.

 

 

nPhoto: Co byś poleciła komuś, kto chce rozpocząć swoją przygodę z fotografią zwierząt? Które inwestycje są według Ciebie niezbędne?

Elke Vogelsang: Przede wszystkim trzeba robić jak najwięcej zdjęć zwierzętom. I nie tylko swoim. Jest na to wystarczająco dużo możliwości. Polecam zabrać aparat ze sobą do psiej szkoły, poprosić przyjaciół i krewnych, żeby zrobić zdjęcia ich pupilom. Opłacalna inwestycja to aparat z szybkim autofokusem, zwłaszcza w przypadku psów w ruchu.
Według mnie zdobyte doświadczenie jest zawsze warte więcej, niż jakikolwiek drogi sprzęt. Coś o tym wiem. Niektóre z moich najsłynniejszych zdjęć zrobiłam najprostszymi aparatami, po prostu dlatego, że chętnie z nimi eksperymentowałam.

 

 

nPhoto: Dlaczego klienci potrzebują zdjęć z profesjonalnych sesji zdjęciowych swoich czworonożnych przyjaciół?

Elke Vogelsang: Osoby prywatne chcą oczywiście zbierać wspomnienia. Szczególnie ważne są zdjęcia razem: ludzi i ich zwierząt. Niektórzy fotografowie chcą po prostu robić sesje czworonogów i trzymać przy tym ich właścicieli z daleka tak bardzo, jak to tylko możliwe. Ale jeśli chcesz pracować z klientami prywatnymi, trzeba przyzwyczaić się też do ludzi przed obiektywem i oczywiście do radzenia sobie z nimi.

 

 

nPhoto: A co z drukowanymi produktami fotograficznymi? Klienci w ogóle o nie pytają? W przypadku zwierząt nie jest to tak naturalne, jak choćby w fotografii ślubnej, gdzie np. album jest zwykle uważany za rzecz oczywistą.

Elke Vogelsang: Moi klienci zwykle otrzymują wydrukowane zdjęcia, a nie tylko plik cyfrowy. Wydruk, który trzymasz w dłoniach, nadal robi o wiele większe wrażenie. Wiele osób kupuje również większe odbitki zdjęć, które wieszają potem na swoich ścianach, powodzeniem cieszą się też aluminiowe i akrylowe fotoobrazy.

 

 

nPhoto: Jak namawiasz klientów do zakupu od Ciebie produktu fotograficznego zamiast tylko plików cyfrowych?

Elke Vogelsang: W swoim studio przez lata zgromadziłam wiele przykładów produktów, które mogę pokazać. Kiedy trzymasz coś w dłoniach, budzi się pragnienie posiadania tego.
Wydruki nadają obrazom większą wartość niż zwykły plik.
Pozostają z ludźmi, gdy pliki cyfrowe znikają w czeluściach dysków twardych i są zapomniane. Zdjęcie można pokazać każdemu przez telefon komórkowy, ale przy tak niewielkich rozmiarach jest to po prostu jedna z wielu fotografii, o której szybko się zapomina. Wydruk sprawia, że zdjęcie jest namacalne, cenniejsze i dlatego moim zdaniem niezwykle ważne, aby klienci docenili moją pracę właśnie poprzez zakup dodatkowych produktów.

 

nPhoto: Jesteś bardzo zaangażowana w różne akcje charytatywne dla zwierząt – jak to się stało?

Elke Vogelsang: Moje własne psy pochodzą z hodowli zwierząt. Zostały zabrane z ulic w Hiszpanii lub z wysypiska śmierci. Są najwspanialszymi psimi członkami rodziny, jakich można sobie wymarzyć. Uratowały nawet życie mojemu mężowi, uruchamiając alarm, gdy stracił przytomność pod prysznicem przez krwotok mózgu. Dlatego chcę zwrócić uwagę na zwierzęta w potrzebie i odwdzięczyć się im. Mój wkład jest jednak wciąż bardzo mały. Są przecież ludzie, którzy poświęcają życie opiekując się zwierzętami.

 

Udostępnij artykuł