Nowość! Darmowa dostawa przy zamówieniach od 400 zł. Szczegóły 

O fotografii, pobudkach o 4.40, o marzeniach - rozmawiamy z Aliną Piotrowską

10 07 2024
  
Alina Piotrowska by Kiljan Photography

Wstaje o 4:40. Nigdy nie odwołuje sesji i zawsze ma pełen grafik pomimo tego, że czas oczekiwania na zdjęcia od niej wynosi nawet 4 miesiące. Jak ona to robi? -  pytamy Alinę Piotrowską, czyli Kiljan Photography. 

 

Jak to się stało, że przytulny gabinet psychologa zamieniłaś na sesje w deszczu, w lesie, o nieprzyzwoicie wczesnej porze, w ostrym słońcu i siarczystym mrozie?

 
Nie mam pojęcia. Nigdy nie robiłam zdjęć, nigdy nawet do głowy by mi nie przyszło, że stanę za aparatem i będę robiła profesjonalne zdjęcia. To wyszło jakoś tak... Urodziłam dziecko, wzięłam aparat do ręki i zaczęłam robić zdjęcia. A nigdy nawet o tym nie marzyłam.
 

Pamiętasz moment kiedy poczułaś, uwierzyłaś, że jesteś dobrym fotografem? 

Takim momentem to była Kasia (pozdrawiam ją serdecznie), która napisała do mnie z pytaniem, czy prowadzę warsztaty. Ja chyba wtedy uwierzyłam w to, że kurczę! ta moja fotografia może się podobać nie tylko klientom z Jeleniej Góry, ale też osobom spoza i to jeszcze fotografom, którzy na tej fotografii się znają. 

Czy fotografia to przyjemna branża?

Na Social Mediach, Instagramach i tych wszystkich świetnych Instastories mówi się o fotografii tylko w samych superlatywach, a z drugiej strony wiemy o tym, że niestety jest też dużo minusów, o których się po prostu nie mówi. Pokazujemy piękne zdjęcia, pokazujemy szczęśliwych ludzi, pokazujemy piękne kolory prawda? Natomiast jest jeszcze ta druga strona, np. wielogodzinny czas spędzony przed komputerem... To są często zarwane nocki, święta, weekendy pracujące. Pamiętam czas, gdy przez 6 czy 7 lat nie byłam na urlopie, bo wiadomo, że okres letni to jest najbardziej intensywny czas w pracy fotografa i to jest na pewno duży minus. Z resztą to właśnie skłaniało mnie do tego, by myśleć sobie często, że to jest mój ostatni rok, ostatni sezon kiedy w taki sposób pracuję. Tymczasem ja: 8 rok i jestem tutaj dalej (śmiech). 


 Czy bycie psychologiem pomaga Ci w pracy na planie? W kontaktach z ludźmi?

W pewnym stopniu na pewno tak. Ale myślę, że tutaj, najważniejszą rzeczą dla mnie – i to też zawsze powtarzam na moich warsztatach, jest OSOBOWOŚĆ – bardzo mocno w to wierzę. Bardzo ważne jest to, jakimi jesteśmy ludźmi, jak podchodzimy do tych naszych zdjęć, jak podchodzimy do klienta? Czy on się dobrze przy nas czuje? To wszystko później widać na zdjęciach. 

Śpiewałaś w zespole, kochasz motocykle, jesteś psychologiem. Czy te wszystkie umiejętności pomagają Ci w pracy fotografa? 

Psychologia na pewno gdzieś tam przy okazji tak, motocykle? Sama nie wiem, ale to, że jestem bardzo pogodną, otwartą osobą – to na pewno tak. To jest trochę jak z pogodą na sesji. Dla mnie nie ma złej pogody, wszystko jest kwestią przygotowania i podejścia. Robiłam sesję przy minus 17 stopniach w zimie, robiłam sesję w bardzo pełnym, ostrym słońcu, robiłam i w burzy i w deszczu i myślę sobie, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć i nie odwołuje nigdy sesji. To może zdarzyło mi się raz, czy dwa razy w całej mojej karierze.  

Czy Twoja aktywność na Instagramie pomaga Ci pozyskiwać Klientów?

Myślę, że tak i że Instastories, które tworzę i które staram się robić w miarę regularnie (o czym ciągle trąbie na moich warsztatach),że to jest bardzo ważne, żeby były te relacje regularnie i żeby to było codziennie. Jednak sama wiem jak to wygląda i że nie zawsze wychodzi. W końcu jestem mamą dwójki dzieci, różne rzeczy w życiu się dzieją: czasami jest lepiej, czasami jest gorzej - także jeżeli chodzi o możliwość nagrania jakieś fajnej rolki czy relacji. Ale tak – to jest bardzo istotne: dodawanie tych relacji, ta regularność, bo to działa. 

Wspominałaś kiedyś, że często słyszysz od swych kursantek, że na Instagramie sprawiasz wrażenie innej osoby, niż podczas spotkań na żywo? - 

Słyszę wiele razy: Ty jesteś normalna! Pamiętam kursantkę, która przyjechała do mnie na warsztaty i dzwoni do męża i mówi: Słuchaj Marek, ona jest normalna! I to było takie komiczne, uśmiałyśmy się przy tym, bo ja zapytałam się o co chodzi i ona mi wytłumaczyła, ze jestem odbierana jako taka bardzo surowa nauczycielka, że jak się do mnie przyjdzie na warsztaty to będzie wszystko poukładane i trochę jak w wojsku. Nagle okazuje się, że siadamy wygodnie w dresach, jest miło, sympatycznie i można ze mną normalnie porozmawiać. 

Czy każde miejsce da się „zaczarować” tak, żeby uczynić je miejscem pod sesję? 

Myślę sobie, ze po tym milionie plenerów, które mam za sobą, jestem w stanie chyba w każdym miejscu robić sesję!  

Czy wybierając się na sesję masz od razu w głowie efekt końcowy jaki chcesz uzyskać? 

Jeżeli chodzi o kadry i ustawienie modeli to tak, ale jeśli chodzi o efekt końcowy samej post produkcji: czyli kolorów i tego, co tam później się wydarzy - to zazwyczaj wychodzi to automatycznie, gdy łapię całe to flow, siadam i się dzieje to moje malowanie.  

Jak zwykłe kadry zamienić w wyjątkowe ujęcia? 

Jeżeli chodzi o samą zmianę na tych moich zdjęciach to zauważam, że do pewnych rzeczy w fotografii się po prostu dojrzewa. Pamiętam jak byłam zakochana kiedyś w blurze, który dodawałam na skórę. Pamiętam swojego kuzyna, któremu zrobiłam kiedyś zdjęcia i do dzisiaj ta ramka wisi u niego w mieszkaniu: nie ma tam nic oprócz świecących oczu, dziurek od nosa i ust (śmiech), bo wszystko jest tak wygładzone. To było po prostu przekomiczne, ale też przeszłam ten etap i dzisiaj staram się robić wszystko tak, żeby Ci ludzie nadal zostali sobą. Jak najmniejsza edycja, makijaż robi bardzo dużo, natomiast jak najmniejsza edycja jeżeli chodzi o skórę, o twarz, nawet o konturowanie. Ale! Całość zdjęcia: czyli to co jest za nimi, przed nimi, czasami z boku, a mówię tu o tych moich typowych klimatach, czyli drzewach, kwiatach, liściach, trawach, to staram się żeby to było jak najbardziej magiczne i żeby właśnie to się wyróżniało.

Co w momencie, gdy masz zaplanowaną sesję, a zaczyna padać deszcz? 

Jak się ratuję? Kupiłam kiedyś parasol przeźroczysty, podejrzałam to u jednej z fotografek ślubnych i to jest taki ratunek w momencie, gdyby bardzo mocno padało. A propos deszczu dostałam kiedyś pytanie: a co ze sprzętem? – Naprawdę nigdy się tym nie przejmuję, u mnie to jest żywioł, tak pracuję: wchodzę i nic się dla mnie nie liczy: jestem tylko ja i moi klienci i w to się bardzo mocno angażuję. Nie zwracam uwagi na różne, inne rzeczy. Pamiętam sesję z Malwiną Siwiec..Ta sesja jest jedną z najbardziej wyjątkowych dla mnie, też dlatego, że towarzyszyły mi bardzo silne emocje przy tej sesji. To co się tam działo na sesji tego nie widać, bo zdjęcia są bardzo piękne: włosy ułożone..., a na sesji był tak ogromny wiatr, jaki rzadko się zdarza w Jeleniej Górze, że ja nie mogłam sobie poradzić. Gdy po sesji wsiadłam do samochodu myślałam sobie: matko! Ja tam nie mam nic, ja jestem pewna, że tam może będą dwa kadry , ale co z resztą? Wiedziałam o tym, że te zdjęcia obiegną  Internet, "Pudelki" i różne inne portale i... naprawdę byłam mocno wystraszona. No ale dojechałam do domu i okazało się, że jest tam kilka całkiem niezłych kadrów i coś z tego było 😊

Wykonujesz sesje znanym osobom. Jak do nich docierasz i jak Ci się z nimi pracuje? 

Z większością z tych osób spotkałam się przypadkowo. Ale to były zazwyczaj jakieś kontakty właśnie na przykład przez Instagram. Tak właśnie było z Sylwią Bombą. Do dzisiaj jesteśmy w świetnym kontakcie i jej córeczce zrobiłam chyba wszystkie możliwe sesje, które robi się zaraz po sesji ciążowej: więc i noworodkowa i też na tyle się polubiłyśmy, i chyba nawet zaprzyjaźniły, że zostałam zaproszona na chrzest Antosi. Do dziś mamy naprawdę dobry kontakt ze sobą. Z niektórych takich sesji i spotkań, które miały trwać tylko pół godziny, robi się fajna relacja na wiele lat. Przy współpracy ze znanymi osobami na pewno jest większy stres. O ile potencjalny klient jest łatwiejszy "do opanowania", bo wiemy, że pewne rzeczy zostają w jego środowisku. Jeżeli to jest Jelenia Góra, no to wiemy o tym, że tych zdjęć nie zobaczy za wiele osób spoza miasta. Natomiast jeżeli wchodzimy już w taką rangę osoby, która jest gdzieś rozpoznawalna, ma mnóstwo  obserwujących, gdzieś jeszcze się udziela: w jakichś programach telewizyjnych…No to wiadomo, że wygląda to trochę inaczej. To często są też różne portale plotkarskie - no i wtedy już mamy ciśnienie, że to musi być coś świetnego nie? I to musi być "'top zdjęcie", żeby nie zostało jakoś mocno zhejtowane...chociaż…na to wpływu nie mamy. 

Czy któraś z sesji zapadła Ci wyjątkowo w pamięci? 


Ja mam dużo takich sesji, naprawdę mam ich dużo. Niektóre kadry podobają mi się bardziej, niektóre mniej. Ale myślę, że u mnie to w ogóle łączy się z jakąś konkretną sytuacją na sesji albo z ludźmi, którzy gdzieś pozostali w mojej pamięci, np. przez jakieś "flow",  które mieliśmy. Czasami tak jest, że spotykasz człowieka i masz poczucie, że znacie się od lat. To nie raz się zdarzyło oczywiście! Ale, jeżeli chodzi o kadry i też o ludzi, to Damian Janikowski z Karoliną. Są fantastyczni i do dzisiaj mamy kontakt, uwielbiam ich i mam nadzieję, że znowu niedługo się spotkamy i zrobimy coś razem. 

Czego w pracy fotografa najbardziej nie lubisz? 

O! to jest świetne pytanie! 

„Dzień dobry! Kiedy będą zdjęcia?” – tego nie lubię i na pewno potwierdzą to miliony fotografów. W sobotę, w piątek, w Wigilię, podczas śniadania, obiadu i kolacji  - to pytanie jest zawsze! Stąd też u mnie czas oczekiwania na 8 zdjęć to jest do 4 miesięcy. Ja nie mam już takich pytań, ale – wolę dać taki czas oczekiwania i nie mieć tych pytań po nocach i zaskoczyć klientów oddając im sesję np. po tygodniu, niż męczyć się z poczuciem, że czegoś nie zrobiłam, albo, że dodałam relację z dziećmi na spacerze, a tak naprawdę powinna edytować sesja, prawda? 

Kiedy najwcześniej zrobiłaś sesję? 

To jest cały czas godzina: 40.40 - budzik i około 7-ej spotykamy się już w plenerze. Wtedy modelka jest już po makijażu, więc ona też musi szykować się tak godzinę, półtorej wcześniej. 

Klienci nie mają problemu z tak wczesną porą? 

No właśnie nie! Też się kiedyś nad tym zastanawiałam: kto mi wtedy przyjdzie na sesję tak wcześnie? Ja w ogóle zrobiłam to na początku tylko dlatego, że ja nie miałam przez pracę swojego życia prywatnego – zupełnie. Rano dzieci w szkole, a gdy wracały to ja już szykowałam się na sesję wieczorem – bo wiadomo – zachód słońca w lecie to koło 21. A w tej chwili robię te wczesne sesje, bo okazuje się, że tam jest wtedy piękne światło o tej 6-7 rano. Właśnie wtedy jest ten błysk we włosach i bardzo mi się to podoba i właśnie w tym klimacie się zakochałam. 

Jak ty to robisz, że kobiety na Twoich zdjęciach wyglądają tak bajecznie? 

- nie, to nie ja to sprawiam. One są takie bajeczne! Kobiety w ciąży mają wokół siebie taką aurę – naprawdę! I myślę tutaj o kobietach od rozmiaru S do XXL – one zawsze wyglądają wyjątkowo! To właśnie jest kwestia tego cudownego stanu w jakim są. Mam szczęście do pięknych kobiet, do cudownych ludzi, którymi się otaczam na co dzień. To są i klienci i kursantki. Tak - mam do nich szczęście. 

Z czego jesteś najbardziej dumna? 

Tu pewnie wielu zaskoczę, bo być może  ktoś by oczekiwał, że z moich zdjęć, że ta fotografia jest taka wyjątkowa. A ja jestem najbardziej dumna z tego, że wszystko, co dzisiaj mam, wszystko co osiągnęłam – zrobiłam to sama. Bez niczyjej pomocy. Gdy zaczynałam rozwijać się w tej mojej pasji miałam złotówkę na koncie i to dosłownie, i nie jest to ani w przenośni, ani w cudzysłowie. I od tej złotówki zaczęła się tworzyć, budować cała ta marka – bo myślę, że już dzisiaj mogę tak powiedzieć. Zdecydowanie z tego jestem najbardziej dumna. 

Jakie masz plany? 

Nie wiem czy ja tu tak wszystko mogę zdradzić przed kamerami (śmiech), ale mam bardzo duże plany. Zawsze uważałam, że najważniejsze są marzenia, a ja ostatnio wszystkie swoje zrealizowałam i teraz…szukam kolejnych, więc umówmy się, że jak już te marzenia się pojawią to dam Ci znać! 

Jakaś rada dla tych, którzy zaczynają? 

Kurczę, tych rad jest kilka! Ale najważniejsza to: nie bać się opinii innych ludzi. Nie myśleć o tym, co powiedzą inni, bo to zawsze nas blokuje i stopuje we wszystkim co robimy w życiu. Pamiętam, że ja też bardzo się bałam na początku tego co powiedzą sąsiedzi, koleżanki. Myślę, że to kompletnie nie ma znaczenia! Trzeba robić to, co się kocha, dać sobie przede wszystkim szansę. Myślę, że w życiu trzeba próbować wszystkiego, bo może akurat gdzieś się zahaczymy, tak było przecież ze mną. Gdybym nie spróbowała, to bym się nie przekonała czy było warto, a myślę, że warto. Więc – jeśli ktoś to ogląda i jeszcze się waha czy iść w tym kierunku - to niech spróbuje! Bo aparat zawsze można sprzedać, a może akurat otworzy się w stronę tego kolorowego świata. 

Gdzie widzisz siebie za kilka lat? 

Zaskoczę Cię! W Hiszpanii (śmiech) No mam taki pomysł, ale już niedługo widzę się za…biurkiem trochę. Mam pomysł, żeby wrócić trochę do pracy psychologa, ale oczywiście zostawię sobie kawałeczek tej mojej pasji, bo ja to kocham, pomimo wielu lat i trudniejszych momentów, bo przecież i takie były, i tych najpiękniejszych w zawodzie fotografa – na pewno kawałek tego sobie zostawię. Ale chciałabym jednak wrócić do psychologii, bo uważam, że to też jest mi potrzebne, chciałabym dalej się rozwijać w tym kierunku, nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Mam plan na założenie Instagrama w tym temacie, więc być może kiedyś spotkamy się na łączach i będę Cię motywować do czegoś wielkiego 😊

Za co lubisz nPhoto? 

Ja w ogóle nie miałam okazji nigdy wcześniej poznać waszej ekipy, ale jak tutaj weszłam, to się po prostu zakochałam w Was wszystkich (śmiech). Ale za co jeszcze lubię? Za jakość przede wszystkim! Bo byłam fotografem, który nie miał pojęcia o tym, że można mieć dobry wydruk. Pamiętam pierwszy mój wydruk od Was – byłam zachwycona, wzruszona. Nawet moi klienci, którzy byli u mnie na sesji, kiedy jeszcze u Was nie drukowałam widzieli ogromną zmianę. I mówili: „O Boże Alina, zdjęcia fajne, wyszły ci nawet (śmiech), ale to jaki to jest wydruk, papier i klasa to szok, i zostań przy tym gdziekolwiek tego nie robisz”. No i zostałam! 
 

Rozmawiał Piotr Krupiński 

 

Wolisz słuchać niż czytać? Obejrzyj pełną wersję wywiadu z Aliną na naszych kanale YouTube.

Udostępnij artykuł